Nie chciałabym wyjść na jakiegoś totalnie niedzisiejszego ramola, ale coraz mniejszą miłością darzę nowoczesność. Mimo niekwestionowanych udogodnień, jakie ze sobą niesie.
Piwo
Zbyt wiele sobotnich atrakcji odreagowaliśmy w niedzielę Pewnym Miejscem, Ikeą i domową kolacją al fresco.

Leonardo
W drodze na pain au chocolate przypomniałam sobie, że mieliśmy w planach multimedialną wystawę Da Vinci. I że ona chyba się niedługo kończy…

Browary Warszawskie. Midsummer Festival
Mamy lato. Podobno są wakacje. Tak mówią na mieście.
Właściwie nie widzę różnicy, ale Jakub ostatnio strasznie truł o pain au chocolate… Podejrzewam, że odreagowywał w ten sposób wycieczkę i nawet to rozumiem, ale wytrzymać było ciężko, więc ruszyliśmy na poszukiwanie ciastek z półfrancuskiego ciasta z czekoladą.
Przelew
Spędziliśmy bardzo miło sobotę. Wróciliśmy do domu. Panicze poszli do siebie, a my otworzyliśmy butelkę MP i zaczęliśmy przygotowywać Pollo Allegro.
Noc Świętojańska
Konia z rzędem temu, kto się jeszcze łapie w tym wszystkim.
W naszej kulturze zakotwiczyła Noc Świętojańska. Te ogniska i wianki puszczane na wodę. Tymczasem przecież Letnie Przesilenie, znane jako Midsummer (nie mylić z Midsomer – chociaż kto ich tam wie…) mamy w nocy z dwudziestego pierwszego na dwudziesty drugi czerwca, a świętego Jana obchodzi się dwa dni później. W związku z tym Noc Świętojańska to ta z dwudziestego trzeciego na dwudziesty czwarty. I niewiele ma wspólnego z sobotą (chyba, że akurat tak wypada w kalendarzu…).
Dodajmy do tego kwiat paproci i mamy komplet.
Nic się nie trzyma kupy. Nawet etymologia słowa Kupała.

Dzień Ojca
Od razu uprzedzam: JA nie obchodzę Dnia Ojca – tak jak nie obchodzę Dnia Matki, Babci, Dziadka i Strażaka. Ale obchodzą go moi synowie, więc przy okazji opowiem wam, jakim ojcem jest mój mąż.
Wycieczka
Po Kuby klubowych wycieczkach do Łodzi i Lublina Key żartowała, że jeśli następna będzie do Żyrardowa, to zacznie się martwić.

Jemy w Łodzi.
Pożegnaliśmy Muzeum Kinematografii głodni i nieco zmęczeni. Trzeba było coś zjeść. Wprawdzie Madre oferowała obiad, ale Jakub zamówił urodzinowy pakiet. A w pakiecie musiała być knajpa…

Muzeum Kinematografii. Łódź
Dawno (jak na mnie) niczego tu nie pisałam, ale mieliśmy naprawdę wyczerpujący tydzień.
Lady of Shalott
Od wieków nie jestem romantyczką, a Lorda Tennysona znam głównie z nazwiska, ale swego czasu poruszył mnie Waterhouse. No i jestem wielką fanką Loreeny. Jeśli dodamy do kompletu różę, która właśnie zaczyna kwitnąć w moim […]
Gra pozorów
Miałam niedawno taką refleksję odnośnie pokazywania w mediach niepełnosprawności, że strasznie się ją zakłamuje (tę niepełnosprawność), pokazując jednowymiarowo. Bo albo dramat i tragedia, albo wszyscy jesteśmy uśmiechnięci i tacy łał! Tymczasem w realu nigdy nic nie jest „total-super!” ani „totalna tragedia”. W realu mamy totalny mix.
I chyba właśnie dlatego piszę od dziesięciu lat te rutynowe blogi, walczę z sobą o książki i zanudzam wszystkich dokoła opowiadając o prawdziwym życiu rodziny z autyzmem w tytule.

Urodzinowa dwudniówka
Patrzę od rana przez okno i z ulgą konstatuję, że mieliśmy wczoraj nieprawdopodobnego farta. Mimo upału.
Sobota
Wpadam na szybko z tajnym wpisem, bo jestem cholernie zarobiona, co generalnie w moim aktualnym stanie mogłoby oznaczać konieczność wstania z łóżka i zwleczenia się po schodach na dół po herbatę, ale nie… Tym razem […]

Trochę ogrodnictwa
Ostatnio nie mam ochoty na internety, blogi i pisanie. Może przyszedł czas, żeby z tym skończyć? Natomiast na pocieszenie mam sezon ogrodowy. Wreszcie.
Konie
Jakub zamienił nasze życie w trwające trzy miesiące piekło.

Witamy w świecie bankrutów
Po ostatnich podwyżkach (chyba wszędzie i wszystkiego, ale w szczególności rat kredytu hipotecznego), z Pitera pensji została nam dniówka w wysokości dwanaście pięćdziesiąt na osobę.
Mój mąż zapadł się w czarnej depresji, a ja weszłam w tryb awaryjny, który polega na tym, że wzięłam kartkę i zaczęłam się zastanawiać, z czego możemy zrezygnować. Bo dopóki mamy wydatki, z których możemy zrezygnować, sytuacja nie jest dramatyczna.

Dzień (wiecznego) Dziecka
Mieliśmy wczoraj Dzień Dziecka. Pojechaliśmy do włoskiej lodziarni na „kulkę lodów do wafelka”, a potem zrobiliśmy w domu pizzę wg. Stefano. Pizza i lody. Zupełnie jak w Casti.
Bo przecież w Casti spędziliśmy większość Dni Dziecka w dzieciństwie naszych synów!
Strajk
Wszystko ma swój kres. A na czele tej listy znalazła się ostatnio moja cierpliwość.
Dla zachowania porządku kres nastąpił w poniedziałek z rana. Wytrzymali do południa, a następnie BB usiadł przede mną przy stole ze znaczącą miną.
Książki
Nie mogę czytać.